I mamy odwilż.
Śnieg znika, a mi serce ściska się z bólu, bo w tym roku nie byłam na nartach. Nie byłam w górach. W ogóle nie odczułam tej zimy.
Ale wiosna to też piękna pora roku. No i w końcu można będzie wyciągnąć rower.
Na razie, zaklinając wiosnę, zrobiłam takie kolczyki.
Podobne robiłam dla Doroty, ale tamte były zawieszone na owalach i były bardziej dyndające.
W tych postawiłam na skromne, proste dodatki- wygięte "czapeczki" i kulki srebrne.
Jest w nich i wiosna, i zima. Wiosna- to żywy kolor gold-lustered raspberry, chyba jedyny różowy, który mi tak przypadł do gustu (bo różowego nie lubię...).
Zima to kule kwarcu- spękane, zmrożone.
Otulone tymi płatkami nie wyglądają tak groźnie :)
Coś mi się ze zdjęciami porobiło, że nie mogłam porządnych cyknąć :/ Takie jakieś żółtawe, mimo że robione tak, jak zwykle- w namiocie bezcieniowym i obrabiane też tak, jak zwykle :/
I mogę się pochwalić. Dzisiaj dostałam ostatni wpis w tym semestrze- zaliczenie seminarium magisterskiego. Teraz pozostaje mi już tylko pisać pracę magisterską ;)
Pozdrawiam wszystkich zaglądających tutaj :) Trzymajcie się ciepło :)
Strony
▼
wtorek, 26 lutego 2013
czwartek, 21 lutego 2013
Naszyjnik z jadeitem
Dzisiaj chcę Wam zaprezentować pewien wisior, nad którym spędziłam bardzo, bardzo dużo czasu, ale głownie dlatego, że sama nie mogłam zdecydować się jak on ma wyglądać i w związku z tym prułam go kilkanaście razy.
Ostatecznie efekt daleki jest od tego, jak to miało wyglądać, ale to chyba nawet lepiej ;)
Użyłam do jego wykonania kaboszonu czerwonego jadeitu i setek, a może i tysięcy koralików, zarówno toho, jak i preciosa (które znalazły się w sznurze, na którym on sobie dynda).
Naszyjnik został wykonany na prośbę pewnej osoby ode mnie z rodziny i jeśli wierzyć słowom tej osoby, to się bardzo podoba :)
Sam kamień zbyt wielki nie był, ale po obszyciu go, dodaniu kilku rzędów koralików i wykończeniu pikotkami stał się najmasywniejszym naszyjnikiem, jaki dotąd zrobiłam.
Dziękuję, że mnie tu odwiedzacie :) Mam nadzieję, że powoli, powoli będę mogła Wam jakieś nowości pokazywać :)
Ostatecznie efekt daleki jest od tego, jak to miało wyglądać, ale to chyba nawet lepiej ;)
Użyłam do jego wykonania kaboszonu czerwonego jadeitu i setek, a może i tysięcy koralików, zarówno toho, jak i preciosa (które znalazły się w sznurze, na którym on sobie dynda).
Naszyjnik został wykonany na prośbę pewnej osoby ode mnie z rodziny i jeśli wierzyć słowom tej osoby, to się bardzo podoba :)
Sam kamień zbyt wielki nie był, ale po obszyciu go, dodaniu kilku rzędów koralików i wykończeniu pikotkami stał się najmasywniejszym naszyjnikiem, jaki dotąd zrobiłam.
Dziękuję, że mnie tu odwiedzacie :) Mam nadzieję, że powoli, powoli będę mogła Wam jakieś nowości pokazywać :)
czwartek, 14 lutego 2013
Fala
Oświadczam, że żyję ;) Ale czasu na biżutkowanie brak, bo była sesja (ok, z jednym egzaminem, ale też się liczy), a teraz magisterka, a potem otwarcie sezonu rowerowego :D (nie mogę się doczekać!)
W mojej użyłam koralików Tila w kolorze hematytowym oraz koralików fp 3mm w kolorze metallic iris purple. I to, co zamierzałam sobie zostawić, wyszło mi stanowczo za długie, bo ma pewnie ze 20 cm...
Powstało ostatnio kilka prac, ale dwóch nie mogę jeszcze pokazać, bo jadą sobie w świat, dwóch zapomniałam sfotografować, a więc na razie tylko jedna bransoletka.
Zobaczyłam takie na blogu Tiby
W mojej użyłam koralików Tila w kolorze hematytowym oraz koralików fp 3mm w kolorze metallic iris purple. I to, co zamierzałam sobie zostawić, wyszło mi stanowczo za długie, bo ma pewnie ze 20 cm...
To na razie tyle ;) Zmykam do pisania pracy magisterskiej :D