Na początek kolejne maleństwa. plastikowa kulka o średnicy 6 mm ubrana w maleńkie koraliki toho w intrygującym kolorze silver-lined pomegranate, czyli w tłumaczeniu na język polski- w kolorze granatu. Owocu oczywiście. Wklejone w srebrne bigle- maleństwa do noszenia na co dzień.
Perły i muszla Paua.
Zdjęcie nie jest w stanie oddać tego magicznego koloru pereł. Ciemnozielone, metaliczne, a tak jakby trochę przygaszone, jak każda perła. Leżały w szufladzie dosyć długo. Na początku planowałam najprościej w świecie przykleić je do sztyftów i tyle. A potem, w ramach DDD, zamówiłam piękne łzy muszli Paua, mieniące się zielenią, błękitem i fioletem. I postanowiłam połączyć te dwa morskie skarby, otulić je haftem koralikowym (w zasadzie to niewiele tu tego haftu), wykończyć srebrnymi sztyftami.
Zdradzę, że łezki miały wisieć odwrotnie. W ogóle nie pomyślałam, żeby je zawiesić "do góry nogami". Dopiero jak pierwszego haftowałam, to ta łezka się tak odwróciła i pomyślałam, że w zasadzie źle to nie wygląda i pozostanie w ten sposób.
Najeżony komplet- zawieszka i kolczyki- wykonane z koralików Rizo.
To kolejny mój zakup, który musiał dojrzeć w szufladzie, żebym się nim zajęła. A zająć się nie było prosto. Kupiłam Rizo Beads do wykańczania niektórych prac- plecionek, haftu.
Dawno temu zobaczyłam kulki wyplecione z Rizo na blogu Małgorzaty Grzesiak. Nie od razu pomyślałam, żeby wykonać podobne. W końcu, po tych paru miesiącach, wyciągnęłam je z pudełka i postanowiłam zmierzyć się z tym wzorem. Pierwsza, w miarę dobra kulka, wyszła mi po 5 próbie :)
Wykończyłam je srebrem.
Z sową
Znowu ten kształt :) Bardzo go polubiłam, chociaż jest szalenie pracochłonny, ale za to efektowny.
I jeszcze jedne maleństwa.
Znowu kulki o średnicy 6 mm w koraliki w kolorze... cyraneczki :)
Intrygowała mnie nazwa koloru- teal. Potocznie można powiedzieć- morski. Ale co znaczy teal? W ruch poszedł słownik języka angielskiego, przewertowałam go i znalazłam, że teal oznacza "cyraneczka".
Jako typowemu mieszczuchowi nazwa mi ta nic nie powiedziała. Pomyślałam, że może to jakiś barwnik, jak np. karmin. Ciocia wikipedia z cierpliwością wytłumaczyła, że to ptak wodny, rodzaj kaczki, a nazwa pewnie pochodzi od kolorowego paska na głowie. Cóż- koraliki poszerzają horyzonty ;)
To by było tyle na dzisiaj. Może uda mi się przed świętami pokazać jeszcze koralikowe ozdoby choinkowe? :) Właśnie mam rozsypane na macie koraliki do zrobienia dzwoneczka, jeden już jest. Natomiast moja mama szydełkuje anioły, gwiazdki, dzwoneczki...
Achhh! jak zwykle wzdycham do Twoich prac :) Szczególnie kulek i tych nowych "jeżowych" :)
OdpowiedzUsuńświetne
OdpowiedzUsuńSówki są najlepsze :) "koraliki poszerzają horyzonty" - zachęciłaś mnie do tego, żeby przeprosić się z koralikami, tak dawno nie miałam ich w ręku :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wszystko jest piękne, perfekcyjnie wykonane, po prostu " z biglem " !!!!!
OdpowiedzUsuńMnie jednak najbardziej podobają się kolczyki z sówkami !!! Pozdrawiam serdecznie !!!!
Ale piękności pokazujesz. Najeżone najbardziej mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńKulki z Rizo są czadowe :-)
OdpowiedzUsuńPikne prace, delikatne, estetyczne, jednocześnie bardzo minimalistyczne, po prostu klasa :)
OdpowiedzUsuńhttp://skarbykleopatry.blogspot.com/
A można prosić o opis kulek z Rizo?
OdpowiedzUsuńA można prosić o opis kulek z Rizo?
OdpowiedzUsuńPrzepięne prace!!!! Dołączę się do prośby o opis do kulek:)
OdpowiedzUsuń