Strony

wtorek, 17 grudnia 2013

Kolejna garść nowości

Dzisiaj będzie tego trochę. To chyba ostatnie prezenty świąteczne, więc pewnie znowu zamilkną na blogu na jakiś czas. Chociaż... tak wiele koralików jeszcze czeka ;)

Na początek kolejne maleństwa. plastikowa kulka o średnicy 6 mm ubrana w maleńkie koraliki toho w intrygującym kolorze silver-lined pomegranate, czyli w tłumaczeniu na język polski- w kolorze granatu. Owocu oczywiście. Wklejone w srebrne bigle- maleństwa do noszenia na co dzień.


Perły i muszla Paua. 
Zdjęcie nie jest w stanie oddać tego magicznego koloru pereł. Ciemnozielone, metaliczne, a tak jakby trochę przygaszone, jak każda perła. Leżały w szufladzie dosyć długo. Na początku planowałam najprościej w świecie przykleić je do sztyftów i tyle. A potem, w ramach DDD, zamówiłam piękne łzy muszli Paua, mieniące się zielenią, błękitem i fioletem. I postanowiłam połączyć te dwa morskie skarby, otulić je haftem koralikowym (w zasadzie to niewiele tu tego haftu), wykończyć srebrnymi sztyftami.


Zdradzę, że łezki miały wisieć odwrotnie. W ogóle nie pomyślałam, żeby je zawiesić "do góry nogami". Dopiero jak pierwszego haftowałam, to ta łezka się tak odwróciła i pomyślałam, że w zasadzie źle to nie wygląda i pozostanie w ten sposób.


Najeżony komplet- zawieszka i kolczyki- wykonane z koralików Rizo. 
To kolejny mój zakup, który musiał dojrzeć w szufladzie, żebym się nim zajęła. A zająć się nie było prosto. Kupiłam Rizo Beads do wykańczania niektórych prac- plecionek, haftu. 
Dawno temu zobaczyłam kulki wyplecione z Rizo na blogu Małgorzaty Grzesiak. Nie od razu pomyślałam, żeby wykonać podobne. W końcu, po tych paru miesiącach, wyciągnęłam je z pudełka i postanowiłam zmierzyć się z tym wzorem. Pierwsza, w miarę dobra kulka, wyszła mi po 5 próbie :)


Wykończyłam je srebrem.




Z sową
Znowu ten kształt :) Bardzo go polubiłam, chociaż jest szalenie pracochłonny, ale za to efektowny. 



I jeszcze jedne maleństwa. 
Znowu kulki o średnicy 6 mm w koraliki w kolorze... cyraneczki :)
Intrygowała mnie nazwa koloru- teal. Potocznie można powiedzieć- morski. Ale co znaczy teal? W ruch poszedł słownik języka angielskiego, przewertowałam go i znalazłam, że teal oznacza "cyraneczka".
Jako typowemu mieszczuchowi nazwa mi ta nic nie powiedziała. Pomyślałam, że może to jakiś barwnik, jak np. karmin. Ciocia wikipedia z cierpliwością wytłumaczyła, że to ptak wodny, rodzaj kaczki, a nazwa pewnie pochodzi od kolorowego paska na głowie. Cóż- koraliki poszerzają horyzonty ;) 



To by było tyle na dzisiaj. Może uda mi się przed świętami pokazać jeszcze koralikowe ozdoby choinkowe? :) Właśnie mam rozsypane na macie koraliki do zrobienia dzwoneczka, jeden już jest. Natomiast moja mama szydełkuje anioły, gwiazdki, dzwoneczki...

10 komentarzy:

  1. Achhh! jak zwykle wzdycham do Twoich prac :) Szczególnie kulek i tych nowych "jeżowych" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sówki są najlepsze :) "koraliki poszerzają horyzonty" - zachęciłaś mnie do tego, żeby przeprosić się z koralikami, tak dawno nie miałam ich w ręku :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko jest piękne, perfekcyjnie wykonane, po prostu " z biglem " !!!!!
    Mnie jednak najbardziej podobają się kolczyki z sówkami !!! Pozdrawiam serdecznie !!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale piękności pokazujesz. Najeżone najbardziej mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kulki z Rizo są czadowe :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pikne prace, delikatne, estetyczne, jednocześnie bardzo minimalistyczne, po prostu klasa :)
    http://skarbykleopatry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. A można prosić o opis kulek z Rizo?

    OdpowiedzUsuń
  8. A można prosić o opis kulek z Rizo?

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepięne prace!!!! Dołączę się do prośby o opis do kulek:)

    OdpowiedzUsuń