Kiedy byłam małą dziewczynką bardzo chciałam zostać wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Marzyłam, żeby chodzić z puszką i zbierać pieniądze dla chorych dzieci, a w zamian rozdawać serduszka. Niestety, rodzice mi nie pozwolili, strasząc, że ktoś mnie napadnie, pobije, ukradnie puszkę itd. I wolontariuszką jednak nie zostałam.
Uwielbiałam dostawać te serduszka. Wracając z rodzicami z kościoła dawałam każdemu wolontariuszowi po parę groszy, żeby móc dostać serduszko ;) Jedno z tych serc nakleiłam na drzwiczki do barku na meblach rodziców i wisiało ono tam kilka dobrych lat. Przetrwało liczne sprzątania, trochę straciło kolor, ale było obecne. To serduszko to był pewien symbol- że to, co dajemy, nie rozpływa się w powietrzu, a pozostaje gdzieś wśród nas, i tak jak mnie one zawsze cieszyły, tak zakupiony przez WOŚP sprzęt dawał przez tyle lat nadzieję rodzicom chorych dzieci, a od zeszłego roku również starszym ludziom.
Dzisiaj trochę wyrosłam już z bycia wolontariuszką. Nauczyłam się, że mogę pomóc inaczej, przeznaczając coś, co ręcznie wykonałam, do czego mam może nie tyle co talent, ale cierpliwość. W tym roku był to naszyjnik. Malachit w objęciach - wiele godzin spędzonych nad najdrobniejszym jego szczegółem przyniosło mi ogromną radość. I mam nadzieję, że tę radość sprawi również zwycięzcy aukcji.
Przypominam, że licytować można TUTAJ.
Przypominam, że aukcja trwa do środy, do godz. 17.57. O ile prace koralikowe można wycenić i przeliczyć na złotówki, o tyle ludzkie zdrowie, szczególnie zdrowie najmłodszych i tych najstarszych, którzy są dla nas wzorem, jest bezcenne. Zapraszam zatem do licytacji!
Ja miałam cały barek oklejony, co roku stado serc się powiększało :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny naszyjnik! Trzymam kciuki ....;)
OdpowiedzUsuńJa będąc w szkole średniej zgłosiłam się raz do zbierania. :) Pamiętam, było wtedy zimno jak diabli, ale razem z kilkoma kumplami staliśmy cały dzień przy jednym z bardziej ruchliwych skrzyżowań w Krakowie, przy AGHu, i zbieraliśmy drobniaki od kierowców, którzy akurat czekali na czerwonym. Zostało mi kilka serduszek z tej akcji i mam je do tej pory w szufladzie schowane. :)
OdpowiedzUsuńPiękne są te wszystkie biżuteryjki na aukcjach! Chyba się sama przyłączę w przyszłym roku do robótek. :)
Takie otrzymanie co roku nowego serduszka dla mnie to już tradycja, której teraz uczę swojego syna. Przecież to, co dajemy, to do nas wraca. Małgosiu niech ten Twój przepiękny i misternie wykonany naszyjnik pójdzie za najwyższą z możliwych cenę bo jest tego wart. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuń