wtorek, 20 września 2011

Wymianka z Kalisz, indiańce, dżungla i Tatry :)

Nalezę do osób, w których zebrało się tak wiele przeciwieństw, że nigdy nie wiadomo jak to może być.Bo niby planów robić nie lubię- co ma być, to będzie, nienawidzę, jak ktoś się mnie pyta, co robię za tydzień, bo może by tak kino, pub albo coś innego. Albo jakiś wyjazd. Ale jak ja już z kimś jadę- to wszystko ten ktoś musi zaplanować. I tak było teraz. Jadę w góry, chociaż wczoraj jeszcze się wahałam. I to jest dziwne, bo góry kocham, a w zasadzie kocham Tatry- im wyżej, tym lepiej. Jadę z bratem i jego znajomymi i się wkurzam, że nic nie wiadomo. Niby jakiś tam plan jest, a jakby go nie było, w zasadzie taki nie-plan, a nie wiadomo co. Ba, ja się nie zdziwię, jak jutro w samochodzie usłyszę, że może jednak nie Tatry... Chociaż to już lekka przesada.
Plan wygląda następująco.
Szturmujemy jutro Zakopiankę, dojeżdżamy do Kuźnic i żegnamy się z cywilizacją. Plecak na plecy i poszli na Halę Kondratową na pierwszy nocleg w schronisku. Czwartek pobudka, przez Kopę Kondracką i tak dalej do Murowańca- nocleg numer dwa. Piątek- pobudka, przez Krzyżne/ Przełęcz Zawrat/ Kozią Przełęcz* (*niepotrzebne skreślić) do mojej ukochanej Doliny Pięciu Stawów :] Tam nocleg numer trzy. Sobota- pobudka, przez Szpiglasową Przełęcz do tego %@##&Y@# Morskiego Oka, asfaltówą w dół, nocleg- ostatni- w Starej Roztoce. Niedziela- pobudka, dotelepać się jakoś do samochodu, powrót do Lublina. Trochę ambitnie jak na koniec września, nie? Najbardziej ambitną trasą będzie ta z Murowańca do Pięciu Stawów.
Oczywiście, jak pogoda pozwoli...
Tymczasem wstawiam zdjęcia z tamtego roku.



Co mnie wkurza jeszcze w moim charakterze? Sposób podejmowania decyzji :) Miałam do wyboru: Ukraina albo Tatry, a dla mnie wakacje bez tradycyjnego wyjazdu w góry to... no nie są to wakacje. Łaziłam i męczyłam rodzinę, żeby ktoś zadecydował za mnie- i to jest dziwne, bo jak ja coś zadecyduję, to raczej nigdy nie żałuję decyzji. W sensie- nie zawsze wychodzę na tym dobrze, ale się tym nie przejmuję, bo jakbym zaczęła na to wszystko narzekać, to czułabym się z tym jeszcze gorzej. Zatem, skoro nigdy nie żałuję, czemu nie chciałam sama zadecydować? Ot, taka właśnie mała ciekawostka.

Teraz, jak już się nagadałam o sobie, to pokażę trochę biżutów. Zacznę od wymianki z Joanną (Kalisz-Made). Dostałam od niej dzisiaj ładną torebkę, którą sfotografuję jak wrócę- raz, dzisiaj nie ma odpowiedniej pogody, dwa- nie dysponuję tym lepszym aparatem. W zamian wysłałam garść biżutów.

Na początku makramy z sutaszu- węzeł kwadratowy spiralny.




Powtórka bransoletki Rdza:



Kolczyki indianskie



I jeszcze takie kolczyki:



Całość, tak wszystko-wszystko zebrane razem, wyglądała tak- nie mogłam sobie odmówić przyjemności zrobienia zdjęcia grupowego :]:


Plotąc te indiańce postanowiłam zrobić jedne dla siebie. Wyszły tak:



I przy okazji powstała jeszcze jedna bransoletka spiral herringbone- In the jungle (koraliki toho 8/0, kolory metallic iris brown oraz silver-lined olivine).



Przy okazji kontynuuję pisanie drugiego bloga i powiem, że chyba najgorszy fragment, o którym nie wiedziałam, jak go napisać, jest już prawie na ukończeniu. Wszystko, co się będzie dalej działo z bohaterami- jest już zaplanowane, ale miałam (i wciąż mam) duże trudności z rozpoczęciem. Mam nadzieję, że dalej bedzie lepiej, chociaż mam też świadomość, że daleko temu do "czegoś dobrego" i nie jest to jeszcze ten sposób pisania, jak pisałam w liceum, a co chciałabym powtórzyć.
Zapraszam zatem jeszcze raz na bloga Moje pisaniny. Jak wrócę, to może zrobię jakiś mały banerek i go umieszczę po lewej stronie.

Przy okazji- bardzo dziękuję za wyróżnienia- ostatnio dostałam jedno od Frydzi, ale pamiętam, że wcześniej były też inne. Tylko, że ja wciąż nie ogarniam tych zasad :( I wyróżnienia dostaję zaraz przed jakimś wyjazdem, jak już nie mam czasu się zrewanżować. Ale wrócę i pomyślę ;)

9 komentarzy:

  1. Piękne te rzeczy tworzysz, naprawdę. Nie wiem co mi się najnajbardziej podoba- te indiańskie kolczyki, czy te makramy z sutaszu.
    Góry faktycznie wspaniałe miejsce, jeszcze nigdzie nie widziałam tak pięknie rozgwieżdżonego nieba jak w górach z dala od cywilizacji :) Udanego wypoczynku życzę :)
    A mnie tam cały czas marzy się podróż koleją transsyberyjską... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. cuda zrobiłaś na tą wymiankę ale najbardziej w oczy wpadły mi indiańce które zrobiłaś dla siebie, piękne kolory:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zazdroszczę wyjazdu w góry. Wcześniej praktycznie co roku jeździłam i to były najlepsze czasy w moim życiu. Cóż, mam góralską krew w żyłach. W zeszłym roku po raz pierwszy pojechałam nad morze - pogoda była piękna, wszystko dopisało, ale to nie to... i już nigdy nad morze nie pojadę. W tym roku nie byłam nigdzie.Aż mnie rwie do gór. Bransoletki cudne, pewnie kiedyś zamówię sobie jakąś zieloną, pasująca do kolczyków które mam Twojego autorstwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zielone kolczyki mojego autorstwa? Czyżby z Melaniowej aukcji? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak :), nawet w nich śpię czasami, chodzę w nich praktycznie codziennie, choć mam wiele kolczyków, te są moje ulubione :). Także pewnie coś zamówię niedługo do kompletu, żeby nie były takie samotne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No piękne bransolki straszliwie. Już kolejna tym kumihimo kusi - no nie ma rady, trza się uczyć na stare lata. A góry bajeczne, choć u mnie w tym roku przegrały z morzem, ale to z powodu 11-miesięcznego szkraba :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, ale to nie jest kumihimo :) Wygląda podobnie (może nawet identycznie, chociaż- jak patrzyłam na prace innych dziewczyn, zrobione w kumihimo, to wydaje mi się, że moje są bardziej splecione, w tamtych te sznurki są chyba luźniej przeplatane).
    To jest makrama- węzeł kwadratowy spiralny.

    Chociaż podejrzewam, że kumihimo opiera się na podobnej zasadzie, tylko tam jest ten dysk do pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm, przeciwności łączy w sobie wiele kobiet- taka nasza natura, więc nie ma się czym przejmować =p
    Ja również kocham góry, ale póki co siedzę z dzieciątkiem w domu, więc wędrówki muszą poczekać, przynajmniej pocieszyłam oko Twoimi fotkami.
    Biżutki przepiękne, podobają mi się zwłaszcza "indiańskie " kolczyki, który stworzyłaś dla siebie.
    Pozdrawiam cieplutko =}

    OdpowiedzUsuń