niedziela, 4 grudnia 2011

Kamea po raz pierwszy

Dzisiaj przedstawiam tylko jedną pracę, która jednak kosztowała mnie trochę cierpliwości, czasu i parę pięknych wulgaryzmów rzucanych pod nosem. A z efektu i tak nie jestem do końca zadowolona :( Po raz pierwszy wykańczałam haft brick stitchem i wyszło dosyć krzywo. Cóż, głowa do góry, pierwsze koty za płoty, mówi się hop! i żyje się dalej, nie od razu Rzym zbudowano itp. itd.
Kamea pochodzi ze wspólnych zakupów m.in. z Weraph. Dziękuję bardzo za organizację :) Naczekałam się na nie trochę, bo szły aż z Chin(?), ale było warto :)
Wisior w całości wyhaftowany z koralików toho.



Hmm, kurcze, wciąż mam problemy z gimpem ze znalezieniem odpowiedniego balansu bieli i z ustawieniem jasności zdjęcia.

11 komentarzy:

  1. Efekt jest naprawdę piękny :) Ja mam problemy z wyszywaniem mniejszych kamei, duże są mniej problematyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Chin, z Chin moja droga! Dokładnie z Hong Kongu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna, zaryzykuję nawet stwierdzeniem, że najpiękniejsza jaką widziałam : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna :) Nadal podziwiam tą koralikową "czarną magię" i szukam w sieci tutorialu na zrobienie koralikowej kulki ;) Takie cuda jak to to już wyższa szkoła jazdy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest cudowne :) chylę czoła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem ani fachowcem ani ekspertem w dziedzinie koralików i haftów ale...żadnych krzywizn nie widzę choć oglądałam w powiększeniu ;) Dla mnie - ekstra! Baaardzo mi się podoba! I pytanko - gdzie/jak mozna dorwać taką/podobną kamee???

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna kamea, a haft wyszedł bardzo elegancko :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za odpowiedż :) Chyba oszalałam... znowu kupuję... kiedy tylko zaczne coś robić??

    OdpowiedzUsuń
  9. Oxi- często mam tak samo :D Drobnicy mam już dobre kilka kilogramów, a tymczasem idzie do mnie kolejne zamówienie :D

    OdpowiedzUsuń