Dzisiaj przedstawiam tylko jedną pracę, która jednak kosztowała mnie trochę cierpliwości, czasu i parę pięknych wulgaryzmów rzucanych pod nosem. A z efektu i tak nie jestem do końca zadowolona :( Po raz pierwszy wykańczałam haft brick stitchem i wyszło dosyć krzywo. Cóż, głowa do góry, pierwsze koty za płoty, mówi się hop! i żyje się dalej, nie od razu Rzym zbudowano itp. itd.
Kamea pochodzi ze wspólnych zakupów m.in. z
Weraph. Dziękuję bardzo za organizację :) Naczekałam się na nie trochę, bo szły aż z Chin(?), ale było warto :)
Wisior w całości wyhaftowany z koralików toho.
Hmm, kurcze, wciąż mam problemy z gimpem ze znalezieniem odpowiedniego balansu bieli i z ustawieniem jasności zdjęcia.
Efekt jest naprawdę piękny :) Ja mam problemy z wyszywaniem mniejszych kamei, duże są mniej problematyczne :)
OdpowiedzUsuńZ Chin, z Chin moja droga! Dokładnie z Hong Kongu:)
OdpowiedzUsuńPiękna, zaryzykuję nawet stwierdzeniem, że najpiękniejsza jaką widziałam : )
OdpowiedzUsuńPiękna :) Nadal podziwiam tą koralikową "czarną magię" i szukam w sieci tutorialu na zrobienie koralikowej kulki ;) Takie cuda jak to to już wyższa szkoła jazdy :)
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne :) chylę czoła :)
OdpowiedzUsuńwow! śliczny wisiorek :)
OdpowiedzUsuńNie jestem ani fachowcem ani ekspertem w dziedzinie koralików i haftów ale...żadnych krzywizn nie widzę choć oglądałam w powiększeniu ;) Dla mnie - ekstra! Baaardzo mi się podoba! I pytanko - gdzie/jak mozna dorwać taką/podobną kamee???
OdpowiedzUsuńPiękna kamea, a haft wyszedł bardzo elegancko :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedż :) Chyba oszalałam... znowu kupuję... kiedy tylko zaczne coś robić??
OdpowiedzUsuńOxi- często mam tak samo :D Drobnicy mam już dobre kilka kilogramów, a tymczasem idzie do mnie kolejne zamówienie :D
OdpowiedzUsuńprześlicznie wyszdeł :)
OdpowiedzUsuń