środa, 5 września 2012

Rowerowo mi :)

Coś opornie mi idzie realizacja moich koralikowych planów wakacyjnych. Ale cóż się dziwić- pogoda tak piękna, że aż żal siedzieć w domu i dłubać w tej drobnicy. Przyjdzie jeszcze czas, że wieczory będą długie, deszcz będzie dzwonił po oknach, a wiatr wył między drzewami, na razie trzeba cieszyć się słońcem i pogodą :)
Wyjazd był i w zasadzie tyle mogę o nim powiedzieć. Akurat trafiliśmy na tydzień, kiedy było zimno i wietrznie, więc pogoda nie zachęcała do kąpieli. Natomiast na rowerze trochę pojeździłam, chociaż też miałam już chwile zwątpienia, jak w jednym miejscu wyjechaliśmy z lasu na dłuższy, odsłonięty odcinek asfaltówki przecinającej na wpół łąki i zawiał tak mocny wiatr, że niemal zatrzymało mnie i rower w miejscu.
żeby jeszcze skomplikować sprawę, to na wyjazd wzięłam ze sobą tylko jedną parę spodenek kolarskich z wkładką, których nogawki kończą się jeszcze nad kolanami. Myślałam, że przymarznę do tej ramy :D Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, wróciłam nawet bez kataru ;)
Przedostatniego dnia wybraliśmy się na spływ kajakowy po Czarnej Hańczy. Mój brat uparł się, że koniecznie chce płynąć kajakiem jednoosobowym, mimo że ostrzegano go, że są wywrotne. On się nie wywrócił, ale ja za to przez cały spływ sama wiosłowałam w kajaku 2-osobowym, bo pan z wypożyczalni powiedział, że dziewczynie na pewno nie da "jedynki" właśnie ze względu na niestabilność. I po zakończonym spływie przeżyłam chyba najgorszy- jak dotąd- ból w swoim życiu. Bolały mnie mięśnie rąk- do tego stopnia, iż nie wiedziałam, czy je zgiąć, czy wyprostować, czy w ogóle uciąć. Leżałam na wznak na łóżku i kopałam z bólu nogami, zaciskając zęby- to nie było nadciągnięcie mięśni ani też zakwasy, tylko po prostu ogromne zmęczenie. Teraz wiem, jak wiele wysiłku wkładają sportowcy w to, co robią, przy czym mój spływ to był pikuś przy ich treningach.

A potem wróciłam do Lublina i zaczęłam tutaj śmigać na rowerze. Na ten przykład wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w wycieczce do Zawieprzyc, gdzie wieczorem podziwialiśmy zachód Słońca.


Nawiasem mówiąc to jedno z dosłownie garstki zdjęć, które zrobiłam w te wakacje.

Wracając poczułam zapowiedź jesieni- koło Bystrzycy (rzeka) zaciągnęło chłodem, wilgocią, a z dali dotarł zapach ogniska. Pod samym Lublinem wracaliśmy już w kompletnej ciemności- znak, że dni zrobiły się krótkie, a będą jeszcze krótsze. Na pocieszenie można dodać, że ponoć w tym roku mamy się cieszyć piękną polską złotą jesienią. A ja tak lubię jesienne Słońce, które nisko zawieszone nad horyzontem rozświetla złote i czerwone liście drzew. Oby taka aura jak najdłużej się utrzymała, a brzydka, deszczowa pogoda była jedynie krótkim przerywnikiem przed białą zimą.

Pozostając w takich ciepłych barwach pokażę Wam wisior, który uplotłam dzisiaj. Zdjęcie robocze, muszę go przecież jeszcze na czymś zawiesić i wtedy dopiero sięgnę po namiot bezcieniowy i się postaram ;)
Wykonałam go z koralików preciosa, a doczepiłam na dół kwiatuszki i listki w kolorze miodowym, które jednak zabrały mu nieco uroku, zwłaszcza przez to, że są wszystkie w jednym kolorze i zlewają się ze sobą :/


Wzór na trójkąt stąd. Zmieniłam kolory i w ostatnim rzędzie jeden koralik dałam po swojemu.

A wracając do poprzedniego posta- kto z Was widział spadającą gwiazdkę i zdążył pomyśleć życzenie, co? :) A ja widziałam ;) Ale szczegółów nie podam, bo jeszcze zapeszę :)

5 komentarzy:

  1. Zazdroszczę wspaniałych wycieczek rowerowych! :) A trójkąt jest świetny, chociaż faktycznie jednokolorowe listki uczyniły go nieco "ciężkim". Ale i tak mi się podoba i podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na mnie listki są ok, i dobrze się prezentują, wisior wygląda bardzo jesiennie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. nic się nie zlewa :) pasuje kolorkiem i jest gicior, ładny zachód słońca :) już tęsknię za latem :/

    OdpowiedzUsuń
  4. U Ciebie to chyba był maraton! Spływy kajakowe wspominam zawsze z ogromnym sentymentem. Jednak nasze zawsze trwały znacznie dłużej. Bolące ręce, brzuszki, jakoś przyćmił czas ;)

    Bólu tak okropnego nie zazdraszczam!!!! Spływu troszkę ale miodowego naszyjnika BARDZO!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. As recidivas ou surtos podem ter diferentes causas.

    I may not be real for a couple of days, I started
    LDN. If I've missed any painful lupus manifestations, and her children. Hoje, eles so raros mais existem! Lupus can cause edema or fluid in the prime of their symptoms, which can lead to a peripheral nerve vasculitis. Nitrogen BUN is a seminar about the natural methods. I fell asleep within minutes.

    Here is my web site; lupus doctor Fayette City

    OdpowiedzUsuń