piątek, 8 lipca 2011

Kucharka ze mnie żadna

Wczoraj babcia nastawiła mięso do duszenia i oznajmiła mi, że jedzie na działkę, a ja mam go pilnować. No ok, co w tym trudnego, nie raz to się robiło :) Babcia wyszła, ja zaczęłam sprzątać w kuchni i jako dobra wnusia postanowiłam wynieśc słoiki z ogórkami kiszonymi do piwnicy. Daleko nie mam- mieszkam na parterze. Zapakowałam, wzięłam klucze, zamknęłam mieszkanie, zeszłam do piwnicy, wypakowałam słoiki na podłogę (bo jeszcze kipią), zamknęłam piwnicę i do domu. Wchodzę- a na przedpokoju dym! Mięso zaczęło się węglić. Szybko skręciłam gaz, otworzyłam okno, pobiegłam otworzyć balkon, żeby dobrze przewiało i siedzę i czekam, co będzie dalej. Wraca tata do domu, a ja mówię co i jak, i że babcia mnie zabije.
- To co, przyznać się, czy tuszujemy sprawę?- pytam (a mięso czarne).
Tata dał mi pieniądze i wysłał do sklepu, żebym kupiła nowe :) Tylko patrząc na te kawałki węgla nie wiedzieliśmy co to było- łapatka czy karczek. Więc kupiłam i to i to. Wrzuciliśmy do rondelka karczek (wyglądał bardziej podobnie), nastwiliśmy i już się z kuchni nie ruszyłam.
Po południu babcia je obiad i nagle pada tekst do mojej mamy:
- A wiesz, że rano nastawiłam już ostatni kawałek łopatki z tego, co ostatnio w tesco kupiliście?
Przynajmniej się nie zorientowała :)

 A teraz garść nowości. Trochę ich będzie, bo wpadłam w szał koralikowy i chcę się nimi nacieszyć przed wyjazdem- na wyjazd nie wezmę, bo to autokarówka, a potem nie będę miała zbyt wielu okazji, żeby pokoralikować, bo trzeba będzie się zacząć do odroczenia uczyć.
Aż nie wiem, od czego zacząć, ale chyba pokażę w takiej kolejności, w jakiej- mniej więcej- powstawały.

Fuksja
(zdjęcie bardzo przekłamuje, bo ten kolor fioletowy jest bardzo, ale to bardzo intensywny i w zasadzie to bardziej ciemny róż)



Wojownicze żółwie ninja
(patrząc na te kolory od razu przyszła mi na myśl bajka z dzieciństwa; jest dosyć masywna, bo robiona z koralików toho 8/0, całe szczęście, że mieli u mnie w mieście takie szerokie końcówki)



Szmaragdowy komplet
(bransoletka z koralików marianne hobby, kolczyki- toho round 11/0 kolor silver-lined teal)





Złotanka
(koraliki euroclass)



Bransoletka Rosebuds
na razie bardzo niestarannie, wykończona elementami metalowymi, bo się okazało, że mam tylko dwa srebrne łączniki i ni jak z nich bransoletki nie zrobię :)


I na koniec moje ulubione :) Też tak czasem macie, że nazwa pojawia się zaraz po nawleczeniu pierwszych koralików? Bo tu tak było. Ba, nawet nazwa pojawiła się, jak koraliki były dopiero w drodze. Zabieram Was dzisiaj w kolejne miejsce w górach- Ornak (nie hala, tylko szczyt). Dla mnie to zawsze była tylko kupa kamieni, ot, takie gruzowisko szarych kamieni porośniętych dziwnymi, zielonymi porostami. Takich kamieni pełno jest w niektórych dolinach (zwłaszcza zejście z Giewontu do Małej Łąki)- ale rozumiem , że tam znoszą je lawiny. A na szczycie? Nie mam pojęcia jak się tam wzięły, ale tęskno mi, bo już kilka dobrych lat nie byłam na Ornaku :)

Tęcza nad Ornakiem
(koraliki toho round 11/0 w intrygującym kolorze hybrid jet pisasso, z dodatkiem mieniącego się na zielono, niebiesko, różowo i fioletowo kryształku szklanego)



Jestem ciekawa Waszych opinii- która z wersji długich kostek bardziej się Wam podoba? Łańcuszek czy rurka dystansowa? (abstrahując od kolorystyki)

13 komentarzy:

  1. Bransoletki mnie powalają! Są takie świetne, skręcone i super dobrane kolory.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczności :) Piękne!
    Kolczyki chyba wolę na łańcuszku, chociaż z rurką też mają swój urok. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak, jestem w szoku, że powstaje tak śliczna, zmysłowa i elegancka biżuteria, zatkało mnie po raz kolejny....zapięcia są genialne, kolorystyka jeszcze lepsza....Twórz dalej, czy długie, czy krótkie nie ma znaczenia:):)to jest po prostu PIĘKNE! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekne produkcja! Zołwie mnie najbardziej przekonują kolorystycznie!

    Natomiast odpowiadając na pytanie, rurka czy łancuszek, mowię - rurka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gotowaniem nie ma co się przejmować, kiedy robi się taką biżuterię :) Bransoletka z kuleczkami jest perfekcyjna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! :) A z gotowaniem cóż... możemy założyć klub ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę takich umiejętności.Mnie podobają się kostki na łańcuszku

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie kostki bardzo zadziwiły.Fakt ,że liznęłam tylko trochę tego wyplatania,ale kostki są the beat.

    OdpowiedzUsuń
  9. najbardziej podoba mi się szmaragdowy komplet.

    OdpowiedzUsuń
  10. Padam na kolana przed twoim talentem. Rewelacyjne rzeczy, wszystkie i każda z osobna. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie no - historia z mięskiem mniamniuśna (nie wspomnę swoich początków gastronomicznych ;-)
    Co do koralików, to dla mnie jesteś mistrzynią - bransoletki piękne (sama nie mogę doczekać się nici, bo koraliki już mam), i dobór kolorystyczny, i wykończenie i ten drobny smaczek w postaci zapięć - wszystko wysmakowane, świetnie dobrane. Co do kolczyków, to ja osobiście wolę łańcuszki - lubię, jak kolczyki tak się swobodnie dyndają. Na dystansowych są jednak bardziej sztywne.

    OdpowiedzUsuń