Pokażę Wam jeszcze zaległe zdjęcia wymianki z Harapati. Wprawdzie pokazywałam te kolczyki w poprzednim poście, ale dzisiaj zrobiłam im sama zdjęcie i przy okazji cyknęłam również broszkę.
Broszka jest nielakierowana, dzięki czemu w jednej wymiance miałam okazję poznać dwa oblicza fimo :) Obydwa piękne i misterne :)
Prawda, że cudne rzeczy? :)
W ramach poegzaminacyjnego odstresowania i próby myślenia o czymś innym, wyplotłam dzisiaj taką sówkę. To chyba najbardziej niefotogeniczna sowa świata! Miałam z nią niezłe problemy, bo ni jak nie chciała wyjść na zdjęciu.
Taką sowę, ale wyplecioną z miyuki delica lub toho treasure znalazłam na Węgierskim blogu Artmary, o w TYM POŚCIE. Jak zobaczyłam uznałam, że muszę koniecznie sobie taką zrobić i zawiesić ją na zakładce w kształcie pióra.
Wykonałam ją z koralików toho round w kolorach opaque curry, silver-lined frosted black diamond, silver-lined frosted gray, silver lined frosted crystal, silver-lined gray oraz silver-lined frosted dark aquamarine. Żeby ładnie dyndała dodałam do niej również koraliki fire polish- 4 i 6mm oraz metalowe przekładki.
A ponieważ sowy to zwierzęta nocne, sfotografowałam ją również na czarnym tle.
To praca w zupełnie innym stylu, niż te, które dotychczas pokazywałam. Skusiłam się na brick stitcha. Był to drugi ścieg, po square stitchu, którego się nauczyłam, ale dotąd jakoś go omijałam. Nie gwarantuję, że będzie więcej takich prac, chociaż jeden wzór mocno mnie ciągnie :)
Czekają mnie jeszcze jakieś 2 tygodnie nauki i wakacje. Oby ten ostatni egzamin poszedł dobrze...