Ech, jeszcze nie minęlo mi to wzburzenie po tym, jak za 4 pary zapięć do bransoletki, jedną bazę pierścionka i jedną parę klipsów zapłaciłam... 25,50. Za półfabrykaty metalowe. I jeszcze chciałam coś dorzucić, ale usłyszawszy cenę o mało co nie zeszłam na zawał w sklepie. W związku z tym postanowiłam nakreślić parę zdań na temat tego jak wygląda kupowanie półfabrykatów w Lublinie.
Otóż w Lublinie znane mi są tylko dwa miejsca, gdzie można kupić coś do biżuterii (oczywiście, poza moim biurkiem, gdzie mam komputer i internet, zamawiam, klikam i za 2-3 dni jest już u mnie wszystko). Jednym z tych miejsc jest malutki sklepik- w zasadzie taka kanciapa- w bramie przy ul. Świętoduskiej. Byłam tam ostatnio pół roku temu. W środku siedzi pewna pani- emerytka, na ladzie porozwalane kawałki linki jubilerskiej, drucika, sznurków, szklanych koralików. Ogólnie pani zamawia półfabrykaty dla siebie i sprzedaje gotowe prace, ale można kupić też półfabrykaty. I w tamtym roku zachciało mi się kupić sieczkę opalu. Nie dość, że to, co pani chciała mi zaproponować, to był opalit, to jeszcze za sznur 20cm takiej sieczki chciała 8zł. Nie- dziękuję. Co do możliwości powybierania (a my, biżuteryjki, lubmy chyba grzebać, patrzeć i w myślach układać gotowe kolczyki, wisiorki, bransoletki)- to nawet nie ma o czym tam mówić. Tylko gotowa biżuteria jest jakoś wyeksponowana, natomiast koraliki i części leżą w jakichś workach, woreczkach, miseczkach- pod szklaną ladą, pod krzesłem, na podłodze, na półce za panią.
Z drugiej strony jest w Leclercu pasmanteria Bocian. Nie chcę im robić złej reklamy, bo nawet dosyć lubię to miejsce. Prócz tradycyjnych guzików, wstążek, igieł, można tam znaleźć rzeczy do decoupage'u (szkoda, że drewniane decorabilia sprowadzają z Włoch ze Stamperii i są tam drogie jak nieszczęście, a przecież w Polsce można kupić to samo znacznie taniej), rzeczy do scrapbookingu, biżuterii. Właśnie- biżuterii. niby wszystko ładnie wyłożone, och i ach, ale pozostaje pewien problem- cena. Jako że sklep praktycznie nie ma konkurencji na rynku lubelskim może dyktować sobie ceny, jakie im się zamarzą. Para
metalowych bigli kosztuje 1,60zł. Toż przecież na allegro można kupić 50 par za złotówkę! Rozumiem, sklep musi zarabiać, ale taka przebitka to, moim zdaniem, już bardzo dużo.
Dobra, bigle mamy, trzeba coś na nich zawiesić. Są kryształki Swarovski. Oczywiście również droższe niż w innych miejscach, ale nie aż tyle razy, co bigle ;) (rivoli 10mm od 4,60 do 6,60- w zależności od koloru). Cenę można jeszcze jakoś przeżyć, ale kurcze- kryształki mają być w jednym kawałku i niezarysowane, tymczasem kilkanaście rivoli jest wrzuconych rasem do szufladki, bok w maleńkiej przegródce tłoczą się jakieś teardropy. Jest trochę ceramiki, jakieś kamienie naturalne, sznurki i... rzemienie! Super, właśnie dzisiaj zobaczyłam piękny skręcany rzemień. Miał ok. 7mm grubości, pomyślałam, że przyda mi się do jakiejś bransoletki. Pytam o cenę- 29zł za metr. Obok leżał grubszy- 40zł za metr. Ekstra.
Wiem, że czasem wpada tu jakaś Lublinianka albo ktoś z okolic. Dziewczyny, może połączmy siły i róbmy wspólne zamówienia z neta? Do tej pory oczywiście zamawiałam z allegro i sklepów internetowych, traktując bociana jako zło ostateczne. Ale jak w iesiącu zamawia się np. z 4 różnych miejsc i płaci się w każdym oddzielnie za wysyłkę średnio 6zł, to wychodzi 24 zł za samą wysyłkę (albo z onyks.eu- 12złotych za zakupy hurtowe). a gdybyśmy tak rozłożyły koszty to więcej by nam w portfelu na koraliki zostawało ;) Co Wy na to? W innych miastach to działa ;)