piątek, 14 października 2011

W złotych strzępach liści...

Ale mi wstyd. Przybyło mi trochę obserwujących, a ja od dłuższego czasu nic nie dodaję :D Czas to zmienić. Wprawdzie jak chodzę na uczelnię to mam tak jakby trochę mniej czasy, ale jakaś chwila wieczorkiem zawsze się znajdzie :)
Ostatnio (czyli chyba jakieś 2 tygodnie temu) miałam przyjemność poznać inną lubelską biżuteryjkę- Marzenę. W czasie spotkania pokazywałam jej jak się robi spiral herringobny oraz dokonałyśmy wymianki :) Ja otrzymałam takie oto piękne komplety korali:



Prawda, że cudowne? :)
Ode mnie Marzena dostała kolczyki indiańskie oraz kolczyki "Czerwona Sissi"
Potem była wymianka z Czarną Kawą od której dostałam śliczne fimowe kwiatki- kolczyki :) Niestety, zdjęcie nie oddaje w pełni ich uroku, ale zapewniam, że są wspaniałe :)

Nie mam niestety zdjęć kompleciku, który wysłałam Kawie, ale liczę, że będę mogła podkraść jej zdjęcia (oczywiście za jej zgodą), jeśli je opublikuje :)

A teraz nowostki.
Zacznijmy od tytułu posta. Owszem, bardzo jesiennie, ale to nie są moje własne słowa. To wiersz Lechonia, który poznałam jakieś 4 lata temu chodząc na naukę gry na gitarze (dodam, że nigdy się tego nie nauczyłam :( podobnie jak jazdy na snowboardzie- próbowałam, nic z tego nie wyszło). Otóż mój nauczyciel kazał mi znaleźć sobie jakiś wiersz i mieliśmy do niego układać melodię- taka "moja" piosenka. Chwytów niestety już nie pamiętam, ale, jak pasuje do słów, dominowały chwyty mollowe, czyli dosyć smutne, niskie.
Cały wiersz:
 
W złotych strzępach liści drzewa noce stoją,
Księżyc srebrne smugi po ziemi rozwłóczy,
Nic mi nie pomoże na tęsknotę moje,
Już mnie żadne szczęście od niej nie oduczy.

Pobielały domy od srebrnej poświaty,
Jesienny przymrozek słabe ciało krzepi.
Tylko zeschłe liście, tylko zwiędłe kwiaty!
Może być jak było, może nie być lepiej. 
 
I kolczyki, które nazwałam Złotymi strzępami liści:
 
 (koraliki toho, euroclass, jablonex oraz nefryt bursztynowy, na biglach antyalergicznych)

I jeszcze jedna- niedokończona- nowostka. Miała to być bransoletka, ale od tygodnia stoję w tym samym miejscu i nie mam pomysłu jak ją wykończyć:
 

Na broszkę jest to za małe :( Na razie się poddałam.

6 komentarzy:

  1. Piękne te jesienne kolczyki! Takie w stylu Indian Summer :)
    Nowostka za mała na broszkę? A na pierścionek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Szydełkowe korale cudne - śliczny dostałaś prezent. Złote strzępy liści - świetny pomysł. Ten obszyty kaboszon idealnie prezentowałby się w bransolecie - z rodzaju tych szerokich, w całości haftowanych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj! Widzę nowe śliczne kolczyki:)Chyba przyłożę się w końcu do pierwszych prób koralikowych,bo nie mogę Ci tak ciągle zazdrościć :P
    Poza tym muszę jeszcze jak widzę wybrać się do Ciebie na szkolenie z fotografowania biżutków,bo moje korale na Twoich fotkach bardziej mi się podobają :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja już nazwałam to ostatnie dziełko broszką ;)
    Bardzo fajne kolorki dobrałaś :)
    A prezenty cudne dostałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje wymiankowe prezenty śliczne, też się szykuję na wymianę z Marzeną :))

    A Twoje prace... co tu dużo mówić, są niesamowite, te kolczyki skradły moje serce - a ja nie mam przebitych uszu ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Wymianki piękne, ale mnie najbardziej zachwyciły kolczyki, są rewelacyjne :-)

    OdpowiedzUsuń