wtorek, 10 stycznia 2012

Pusia- kot z jajami :)

Skończyłam już sesję i korzystam z tego, że mam prawie-ferie do 12 lutego :) Prawie, bo jeszcze w czwartek jedne ćwiczenia i w poniedziałek jedno seminarium magisterskie, a tak to siedzę w domu i albo się wygrzewam, albo... no właśnie, jakoś zabijam wolny czas :)
Dzisiaj na ten przykład postanowiłam gotować. Cóż, otwierać bloga kulinarnego nie mam zamiaru, bo byłby to raczej anty-blog o największych znanychw historii klapach kulinarnych. Wystarczy sobie przeczytać początek tej notki. Zatem, jak tylko wczoraj oświadczyłam rodzinie: "Jutro ja gotuję", oczekiwałam wyznań typu: "Jutro zostaję po godzinach w pracy" albo "Jutro jem obiad w pracy". Nic z tych rzeczy, rodzina chyba nie dosłyszała.
O tym, jak niezwykłym widowiskiem byłam będąc dzisiaj w kuchni i pichcąc obiad dla rodzinki, świadczy chociażby mina mojej Pusi


Kicia pokazała, że ma jaja i nie uciekła z miejsca zbrodni (ekhm... gotowania).
Obiad już zrobiony, nawet zjedzony i o dziwo się udało (nadmienię, że były to naleśniki faszerowane mięsem mielonym w sosie słodko-kwaśnym). Chwilowo wszyscy żyją.

Tymczasem na szybko chwalę się wczorajszą pracę. Nie mam w zwyczaju pokazywać prezentów wymiankowych nim dotrą one do właścicieli, ale ten charmsik to moja mała duma.
Djenka poprosiła, żebym dla niej uplotła gwiazdeczkę, ale gwiazdeczkam iała być malutka- na charmsa lub zawieszkę. W związku z tym musiałam wykorzystać najmniejsze dostępne koraliki i mój wybór padł na toho treasure jet oraz toho round 15/0 silver-lined grey. Maleństwa. Takie maleństwa, że zaczęłam marzyć o jakimś szkle powiększającym, o lepszym oświetleniu (dwie lampki już nie dawały rady). Podejścia do gwiazdki robiłam ze 4. W jednej rąbnęłam się już na początku, druga próbowałam wypchać gąbką, ale była za sztywna i nie chciała dać się zszyć. Trzecia- wypychałam watą, ale zaczęła mi ona przełazić między drobnicą. I dopiero ostatnio, siedząc u koleżanki na pufie wypełnionej granulatem, pomyślałam, że można wypchac drobnymi koralikami. Et voila!




Przy okazji pochwalę się, że zdjęcia robiłam w niedawno zakupionym namiocie bezcieniowym i jestem z nich całkiem zadowolona :)

Zapraszam ponownie na moje aukcje dla WOŚP. Kliknięcie na poniższy baner spowoduje przeniesienie na nie:

5 komentarzy:

  1. Prawdziwe małe cudo ci wyszło :) Potrzeba matką wynalazku jak widac - granulat, no no! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ci dobrze z tymi feriami :D ja muszę czekać do lutego, a potem tylko tydzień wolnego ;/
    A Gwiazdeczka śliczna <3 i zdjęcia też ładne, widać różnicę w białym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gwiazdka super! A namiotu to Ci szczerze zazdroszcze;) Ja sie nie moge dorobic... A kotka z jajami mnie rozbroila:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam! Zrobienie czegoś z 11/o jest już wyzwaniem a 15/o jeszcze na oczy nie widziałam ale muszą być na prawdę mini.

    OdpowiedzUsuń
  5. ładnie wyszła :) ja w środek gwiazdek wkładam koralik na tyle duży, żeby się w środku nie przemieszczał, to chyba najlepszy i najprostszy sposób, bo sama też kiedyś kombinowałam z różnym rodzajem wypełnienia ;)

    OdpowiedzUsuń